Królestwo za detal!


... a w tym konkretnym przypadku nie Królestwo, a Wielkie Księstwo raczej :)

Wszystkich, którzy w zewnętrznej powłoce Matki Ziemi, a szczególnie w parkach i ogrodach lubią doszukiwać się przeszłości, zapraszam do Romanowa na Południowym Podlasiu. Miejsce znane przede wszystkim dla Józefa I. Kraszewskiego - "najbardziej płodnego polskiego pisarza", który spędził w tutejszym dworze dzieciństwo. W odrestaurowanym pół wieku temu budynku mieści się dziś jego muzeum i jest to naprawdę ostatni moment, żeby o tym wspomnieć, bo kończy się właśnie obchodzony oficjalnie i z fanfarami "Rok Kraszewskiego" (na 200-lecie Jego urodzin).

"Brama na oścież otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna ..." itd, a więc - wchodzimy! 


W romanowskim parku zwraca uwagę dbałość o detal.  Mnie osobiście wzrusza ta trochę niedopasowana skalą, i niepodobna do niczego :) drewniano - metalowa brama.


Józef Ignacy Kraszewski znalazł się w Romanowie dzięki swoim dziadkom, Malskim, którzy byli właścicielami tego majątku. Pisarz wspominał zresztą swoje dzieciństwo tutaj jako najszczęśliwszy okres w życiu. Poniżej klasycystyczna kaplica św. Anny ufundowana przez jego przodków. 

Do kaplicy prowadzi drewniany mostek z prostą, uroczą barierką. W Romanowie nie zobaczycie obciachowego detalu!

Inny mostek, znajdujący się na przeciwległym boku prostokąta, który tworzy park.  Przerzucony nad fosą, która dawniej broniła dworu Sanguszków, ale sądząc po jej niewielkich rozmiarach - mogła być tylko "dla szpanu".

...  a przed mostkiem - rasowa bramka.

Romanów jest według mnie warty odwiedzenia nie tylko ze względu na postać J.I.K. i wspomniane muzeum. Nigdzie poza Romanowem nie zobaczycie tak dobrze zachowanego parku z "sarmackim" pazurem. Już w XIX wieku zauważono, że romanowski ogród niczego na siłę nie naśladuje - ani ogrodów francuskich, ani angielskich, i że czerpie wprost z tego, co jest na miejscu. Uwielbiam go za tę swojskość! Oczywiście, są tu troszkę francuskie aleje grabowe, ale na osi dworu znajdziecie aleję zbudowaną z potężnych świerków. Do czego to podobne?! Park otacza nie fikuśny francuski kanał ani naśladujące naturę angielskie stawy, ale po prostu wypełniona wodą fosa, która pamięta pewnie jeszcze rycerską epokę pierwszych właścicieli, czyli litewsko - ruski ród kniaziów Sanguszków. Nad fosą przerzucono kilka mostków, w tym jeden na północ, a drugi na południe od osi dworu. 

"A Sanguszkowie to przypadkiem nie byli na Litwie?" - spytał mnie niedawno ktoś z Pomorza, podejrzewając, że koloryzuję. Ach, no przecież tu właśnie kiedyś była Litwa :) 

Nie znajdziecie w Romanowie śladu kwiatowego parteru, znajdziecie za to sporo starych drzew rodzimych gatunków. I dużo smaczków w postaci drewnianych kładek, mostków, bram i furt, płotów i balustrad. W tym roku dwór wzbogacił się o taras widokowy i obserwatorium astronomiczne na ... dachu (jeden z właścicieli, Kajetan Kraszewski był m.in. astronomem, i miał tu bogato wyposażoną pracownię). Przybyło trochę drewnianych detali na budynku i w samym parku, i parking przed bramą. Szkoda tylko, że z granitowej kostki, a nie z czegoś bardziej przaśnego. Aha: spacerując po parku natkniecie się na samego J.I.K. Odpoczywa na ławce pod ukochanymi świerkami i czeka, aż zrobicie sobie z nim zdjęcie. Ale to temat na inną historię z cyklu "detal w ogrodzie".

Prosty parkan osłania część gospodarczą.  

Dość odważne ogrodzenie parkingu. W naturze, na tle drewnianych zabudowań  wiejskich z jednej strony, a wysoką zielenią drzew z drugiej, wygląda całkiem nieźle.

Konstrukcja ogrodzenia.

Więcej o Romanowie i JIK przeczytacie w TYM tekście, który napisał zaprzyjaźniony fanatyk dawnych Kresów. 





Komentarze

  1. fajne to, dla mnie pełna egzotyka:-) a detal rzeczywiście niebanalnie skromny.

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak, a co do egzotyki - tu już prawdziwy Wschód.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz